niedziela, 11 maja 2014

Octopus's Garden

Piosenka znajduje się na płycie Abbey Road, Anthology 3 oraz Love i została napisana przez Ringo Starra z niewielką pomocą Georga Harrisona. Inspiracją do napisania tej piosenki była pomyłka restauracji która zamiast podać zamówioną przez Ringo rybę z fytkami podała kałamarnicę. (Było to pierwszy raz gdy Ringo jadł coś podobnego) Miało to miejsce w 1968 roku gdy Starr wraz z rodziną odpoczywał na statku koło Sardynii. Kapitan statku opowiedział mu o ośmiornicach i o tym jak podróżują na dnie morza zbierając kamyki oraz błyszczące znaleziska, z których potem budują swoje ogrody. Ringo opisał tą opowieść jako najszczęśliwszą jaką kiedykolwiek słyszał. Właśnie ona zainspirowała go do napisania "Octopus's Garden" (Ogród Ośmiornicy). Podobnie jak Yellow SubmarineThe Continuing Story of Bungalow Bill i All Together Now są uważane za piosenki dla dzieci. Nawet w różnych odcinkach The Muppet Show była wykonywana przez Mupety.

George: Octopus's Garden' jest utworem Ringo. Miejcie na uwadze, że to jest dopiero druga piosenka, jaką napisał i jest urocza.

Ringo: Było całkiem dobre. Trochę gumowate. Smakowało jak kurczak.

George: Piosenka zostaje na długo w głowie ponieważ jest taka spokojna. Myślę, że Ringo pisał kosmiczne piosenki zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. 

źródła: http://pl.wikipedia.org/wiki/Octopus's_Garden, grafika Google

niedziela, 27 kwietnia 2014

Helter Skelter

Utwór ten został napisany przez Paula McCartneya w 1968 roku i znajduje się on w Białym Albumie. Przez wiele historyków muzycznych jak i Lennona uważana jest za pierwszą heavy metalową piosenkę w historii. Helter Skelter była to bardzo popularna w brytyjskich miasteczkach zjeżdżalnia. Inspiracją do napisania był artykuł wydany przez pewną gazetę która opisywała piosenkę "I Can See for Miles" jako wyjątkowo brudną i ostrą. Paul postanowił, że Beatlesi nie będą gorsi i stworzył powyższy utwór. Na koniec utworu Ringo krzyczy "I've got blisters on my fingers!" co znaczy "Mam pęcherze na palcach" - powodem była wyjątkowo długa sesja nagraniowa. Krytyk Richie Unterberger opisał utwór najbardziej ostrym i brutalnym w historii.

środa, 16 kwietnia 2014

Dzieciństwo Georga Harrisona

George jako jedyny z Beatlesów urodził się w wielodzietnej rodzinie. Przyszedł na świat 25 lutego 1943 roku w domu przy Arnold Grove numer dwanaście, w dzielnicy Wavertree, w Liverpoolu jako syn Harolda i Louise.

Louise: George był od początku bardzo niezależny. Nie przyjmował jakiejkolwiek pomocy. Wysyłaliśmy go do masarni pani Quirk z listą zakupów, ale natychmiast wyrzucał papierek, gdy tylko wychodził za próg domu. Pani Quirk od razu rozpoznawała tę słodziutką buźkę, zbliżającą się do lady. »Nie dała ci mamusia listy zakupów?«, pytała. »Nie potrzebuję listy – odpowiadał George. – Poproszę trzy czwarte kilo najlepszych kiełbasek wieprzowych«. Mógł mieć wtedy najwyżej dwa i pół roczku. Wszyscy sąsiedzi go znali

Bardzo trudno było wysłać Georga do szkoły podstawowej, ponieważ wszystkie placówki były przepełnione. George był ochrzczony jako katolik, dlatego Louise próbowała wysłać go do szkoły katolickiej. Propozycja została niestety odrzucona. Dostał się do państwowej szkoły Dovedale do której chodził także John. Różnica wiekowa pomiędzy chłopcami to trzy lata dlatego nie poznali się w tym okresie.

Louise: Pierwszego dnia zaprowadziłam go do szkoły, szliśmy ulicą Penny Lane. Od samego początku chciał zostawać w szkole na obiady. Na drugi dzień, gdy zakładałam płaszcz, powiedział: »O, nie, nie chcę, żebyś mnie zaprowadzała do szkoły!«. Spytałam dlaczego, a on na to: »Nie chcę, żebyś była jedną z tych wścibskich mam, które stoją za bramą i plotkują«. Nie znosił wścibskich mam. W ogóle nie znosił plotkujących sąsiadów.

Pierwsze wspomnienie Georga było dość śmieszne. Dotyczy ono kupowania razem z dwoma braćmi żywych kurczaków:

George: Mój i Harolda umarły, ale kurczak Petera rósł sobie i rósł, mieszkając w ogrodzie za domem. Był wielki i dziki. Ludzie tak się go bali, że nie chcieli wchodzić na podwórko od strony ogrodu. Zjedliśmy go na
Boże Narodzenie. Jakiś znajomy przyszedł i udusił go. Pamiętam, że powiesił uduszonego koguta na
lince.

George był dobrym uczniem, nauka nie sprawiała mu problemów. W 1954 roku George poszedł do innej szkoły - Liverpool Institute. Do tej samej szkoły chodził Paul. Chłopcy właśnie w tym okresie zapoznali się. Od samego początku George znany był ze specyficznego stylu ubierania się. Nosił zawsze długie włosy. Ubiorem ukazywał innym swój opór wobec systemu co nie podobało się nauczycielom. Drugim powodem noszenia długich włosów była niechęć Georga do obcinania ich. Pani Harrison wspomina, że chłopców bolało strasznie strzyżenie, ponieważ ojciec robił to tak jak kiedyś w wojsku, a do dyspozycji miał strasznie tępe nożyce.

George: Po egzaminie na jakieś stypendium nauczyciel zapytał całą klasę, kto sądzi, że zdał – Zgłosił się tylko jeden uczeń, mały, tłusty, trochę śmierdzący chłopak. To był wyjątkowo smutny widok. Okazało się, że właśnie on jako jedyny nie zdał. Właśnie koło takich śmierdzących uczniów sadzali nas nauczyciele za karę. Biedne śmierdzące dzieciaki naprawdę miały pod górkę. Nauczyciele tacy właśnie są. Im bardziej sami mają przesrane, tym bardziej przenoszą to na dzieci. Głupki. Zawsze tak uważałem. Niestety, ponieważ byli starzy i pomarszczeni, mieliśmy myśleć, że wcale nie są głupi.

Louise: George chodził do szkoły z czapką szkolną nasadzoną na czubek czupryny i w bardzo obcisłych spodniach. Bez mojej wiedzy zwężał je sobie na maszynie do szycia. Kupiłam mu raz nowiuteńką parę, o on pierwsze co zrobił, to zwęził ją własnoręcznie. Gdy ojciec zauważył różnicę, kazał mu natychmiast spruć szwy, na co George odpowiedział: »Nie mogę, bo wyciąłem już zbędny materiał«. George miał na wszystko gotową odpowiedź. Kiedyś poszedł do szkoły w jaskrawożółtej kamizelce pod szkolną marynarką. Kamizelka należała wprawdzie do jego brata Harry’ego, ale George uważał, że wygląda w niej fantastycznie.

George: Noszenie jaskrawych kolorów czy chociaż próba jakiegokolwiek wyróżnienia się z tłumu była
elementem mojego buntu wobec władzy, której nigdy nie szanowałem. Doświadczenia nie można
człowieka nauczyć, trzeba je zdobyć samemu metodą prób i błędów. Samemu trzeba się przekonać, że
pewnych rzeczy nie należy robić. Mnie zawsze udawało się zachować pewną dozę indywidualizmu.
Nie wiem nawet, czemu tak bardzo to pielęgnowałem, ale to działanie przyniosło efekty. Nie udało im
się mnie złamać i po latach mogę powiedzieć, że bardzo się z tego cieszę”.
Przez kilka pierwszych lat szkoły bez przerwy pakował się w kłopoty.

Gdy chłopak zaczął przykładać się w większym stopniu do nauki stwierdził, że ma dość szkoły.

George: Nienawidziłem tego, że wszyscy mi rozkazują. Jakiś paranoiczny kretyn ledwo po szkole czytał na
głos notatki, a my mieliśmy je grzeczniutko zapisywać. Tak czy inaczej nie potrafiłem ich potem
odczytać. Ale ogólnie nie dawałem im [nauczycielom] się przechytrzyć. Banda nieudaczników. To właśnie wtedy człowiek zbacza z kursu: ty sobie spokojnie dorastasz, a oni próbują ci na siłę wepchnąć w gardło rolę elementu społeczeństwa. Wszyscy jak jeden mąż chcą cię odwieść od niewinnego sposobu myślenia dziecka i w zamian karmią cię własnymi iluzjami. To wszystko
strasznie mnie wkurzało. A ja po prostu chciałem być sobą. Nie chciałem poddać się ich obróbce, służącej zrobieniu z nas armii jak spod sztancy wyciętych.
George pomimo niechęci przykładał się do obowiązków. Jako jedyny z dzieci poszedł do ogólnokształcącej szkoły co cieszyło Harolda. Miał wobec syna duże plany i zazdrościł mu szansy którą kiedyś sam stracił.

źródła: Grafika Google (zdjęcia), The Beatles - Jedyna autoryzowana Biografia (informacje, cytaty)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Dzieciństwo Paula McCartneya


Paul a właściwie James Paul McCartney urodził się 18 czerwca 1942 roku jako syn Jamesa i Mary. 


James: Jedno oko miał otwarte i stale
pojękiwał. Gdy podnieśli go do góry, przypominał kawałek surowego, czerwonego mięsa. Wróciłem
do domu i rozpłakałem się – po raz pierwszy od wielu lat. Za to na drugi dzień już bardziej przypominał człowieka i z każdym dniem było coraz lepiej. Ostatecznie wyrósł na ślicznego chłopca.

Paul chodził do podstawówki Stockton Wood Road, gdy mieszkali w Speake. Wkrótce do tej szkoły przyszedł Michael, młodszy brat Paula.

James: Pamiętam, że dyrektorka nie mogła się nadziwić, jak dobrze nasi chłopcy dogadują
się z młodszymi uczniami i jak się wstawiają za słabszymi. Mówiła, że Michael na
pewno będzie jakimś przywódcą, pewnie dlatego, że ciągle się z kimś kłócił. Paul znacznie spokojniej
załatwiał swoje sprawy. Miał o wiele więcej zdrowego rozsądku niż brat. Mike zawsze się narażał, za
to Paul unikał kłopotów.

Jakiś czas później podstawówka zaczęła się przeludniać, dlatego część uczniów, w tym Paula i Mike'a przenieśli do Joseph Williams Primary w Gateracre. Z czasem Paul stał się jeszcze większym dyplomatą, załatwiając wszystko drogą pokojową tak jak mama, nie hałaśliwie jak brat.

James: Kiedyś spuściłem Michaelowi lanie, bo coś przeskrobał. Paul
stał obok i krzyczał do brata: »Powiedz, że to nie ty, to przestanie cię bić«. Ostatecznie Mike przyznał
się do winy, za to Paul zawsze potrafił się wyłgać od odpowiedzialności”

Paul: Byłem dość cwany. Zawsze, gdy dostałem za coś burę, szedłem do sypialni rodziców, jeśli nie było ich w domu, i targałem u samego dołu ich koronkowe firanki. Nie za dużo, tylko troszeczkę. To była moja
zemsta.

Paul bez problemu dostał się do najlepszej szkoły ogólnokształcącej w mieście – Liverpool Institute. Michael również dostał się do tej samej szkoły, ale szybko trafił do klasy ze słabszymi uczniami.
Paul uczył się bardzo dobrze i zawsze był wśród najlepszych w klasie.

James: Potrafił jednocześnie odrabiać lekcje i oglądać telewizję. Ganiłem go za to, sądząc,
że nie da się robić obu tych rzeczy naraz, ale pewnego razu spytałem go, co właśnie ogląda i
oczywiście od razu odpowiedział, co leci w telewizji, a w tym czasie zdążył też napisać
wypracowanie. Był wystarczająco mądry, by pójść na studia. Zawsze marzyłem, by tak właśnie się
stało. Chciałem, żeby zdobył tytuł licencjata nauk społecznych albo technicznych i wtedy byłby
ustawiony. Ale gdy Paul zorientował się, co mi chodzi po głowie, od razu zaczął robić mi na złość i
opuścił się w nauce. Zawsze był dobry z łaciny, ale gdy tylko powiedziałem, że łacina przyda mu się
na studiach, natychmiast sobie odpuścił.

Paul: Kiedyś narysowałem taki sprośny rysunek dla kolegów z klasy. To właśnie ja byłem w mojej klasie tym, który zajmował się takimi rysunkami. Ten był na złożonej kartce papieru, tak że początkowo widać było tylko głowę i stopy kobiety, ale jak się rozłożyło kartkę, ukazywała się cała nagusieńka. Typowy obrazek uczniaka. ...Nieopatrznie zostawiłem rysunek w kieszeni koszuli, w której zazwyczaj trzymałem kupony na stołówkę i którą mama zawsze przeszukiwała przed praniem, wiedząc, że często ich nie wyjmuję.
Wróciłem pewnego dnia ze szkoły, a w progu stoi mama z rysunkiem w dłoni i pyta: »To twoje
dzieło?«. Powiedziałem, że nie, słowo honoru. Powiedziałem, że to Kenny Alpin, taki chłopak z naszej
klasy, i że pewnie włożył mi to do kieszeni. »Przyznałbym się, gdybym to ja to narysował«. Przez dwa
dni udało mi się trzymać tej wersji. Potem się przyznałem. Koszmarny wstyd”

Paul od zawsze był świetny z łaciny, gdy napisał egzamin na dziewięćdziesiąt procent stwierdził, że ma dość szkoły.

Paul: W pierwszej klasie byłem jeszcze potulny jak baranek. Nie wychylałem się i przykładałem do pracy, bo wydawało mi się, że tego się ode mnie oczekuje. A potem jakoś wszystko zrobiło się mętne. Ani razu przez całą pierwszą klasę nikt mi jasno i wyraźnie nie powiedział, po co mi ta cała edukacja, jaki to wszystko ma sens. Owszem, tata ciągle ględził o tym, jak to potrzebne są w życiu dyplomy i takie tam, ale go nie słuchałem. Za często człowiek to słyszał. Nasi nauczyciele po prostu lali nas po łapach linijkami albo opowiadali jakieś farmazony o wakacjach w Walii i o służbie w wojsku. Praca domowa to była dopiero nuda. Po prostu nie mogłem wytrzymać w domu nad lekcjami, zwłaszcza w letnie wieczory, gdy wszystkie dzieciaki bawiły się na zewnątrz. Naprzeciwko naszego domu w Ardwick było takie duże pole, które widziałem z okna, i patrzyłem, jak się wszyscy świetnie bawią. W naszej okolicy nie było za wielu uczniów z Institute. Mnie nazywali budyniem z College’u, pieprzonym budyniem z College’u. Tak mnie nazywali.
Marzyłem tylko o kobietach, pieniądzach i ciuchach. Trochę nawet kradłem, na przykład fajki. Wchodziliśmy z chłopakami do sklepów, gdy właściciel był akurat na zapleczu, i zwijaliśmy kilka sztuk, zanim zdążył wrócić. Przez całe lata moim największym marzeniem było sto funtów. Myślałem, że za taką forsę kupię sobie dom, gitarę i samochód. Także gdybym faktycznie miał kasę,
chyba bym oszalał.

Paul i Michael kłócili się jak przeciętne rodzeństwo, ale bardzo drażniło to Jamesa. Michael nazywał go Grubaskiem. Ojciec zamontował im słuchawki tak aby sięgały do łóżek co powodowało, że się mniej kłócili i wcześniej szli spać.

James: Paul był prześlicznym dzieckiem, miał wielkie oczy i długie rzęsy. Ludzie często
mówili: »Kiedyś złamie niejedno serce«. Ale jako nastolatek przeszedł fazę, gdy był dość pulchny.

Rodzina McCartneyów w końcu wyprowadziła  się z Ardwick, gdy Paul miał trzynaście lat. Mary zrezygnowała z pracy położonej, choć później jeszcze wróciła do zawodu. Przenieśli się do jednego z szeregowców przy Forthlin Road w Allerton pod numerem dwudziestym. Dom znajdował się dość blisko domu Mimi gdzie mieszkał John.

Jakiś czas po przeprowadzce Mary zaczynała odczuwać silne bóle w piersi. Paul miał wtedy 14 lat. Kobieta uważała, że to zwyczajne objawy menopauzy. Lekarze zgadzali się z Mary, więc ta czekała tylko aż samo przejdzie. Niestety z upływem czasu bóle były tak silne, że udała się do specjalisty który stwierdził raka. Kobieta zmarła podczas operacji.


James: Załamałem się. Nie potrafiłem tego wszystkiego zrozumieć. Co za koszmar
dla naszych chłopców, zwłaszcza dla Michaela, który miał dopiero dwanaście lat i był z nią bardzo
zżyty. Nie byli załamani ani nic takiego. Ta tragedia docierała do nich dość powoli.



Michael: Nie pamiętam za dobrze tego dnia, gdy się dowiedzieliśmy. Pamiętam tylko,
że jeden z nas, nie wiem już dziś który, powiedział jakiś idiotyczny, żartobliwy komentarz. Przez
wiele kolejnych miesięcy nie mogliśmy sobie tego darować

Paul: To byłem ja. W pierwszym odruchu powiedziałem: »Jak my sobie poradzimy bez jej pensji?«

Paul pamiętał to dokładnie. Do końca życia nie mógł sobie wybaczyć tego co powiedział. Przez jakiś czas codziennie modlił się płacząc w poduszkę.

Paul: Durne modlitwy w stylu: jeśli przywrócisz ją do życia, to już zawsze będę grzeczny. To chyba pokazuje, jak głupia jest religia, bo widzisz, modlitwy nie zadziałały wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebowałem.

James: Najgorzej było zimą. Chłopcy musieli samodzielnie rozpalać ogień po
powrocie ze szkoły. Ja za to miałem na głowie gotowanie. Mój największy dylemat dotyczył tego,
jakim rodzicem powinienem być. Gdy żyła żona, ja byłem tym od dyscypliny. Wkraczałem w
trudnych sytuacjach, gdy potrzebna była twarda ręka ojca. Od miłości i troski była ona. Gdy czasem
posyłaliśmy ich do łóżka bez kolacji w ramach kary, to ona zanosiła im coś do sypialni, choć najczęściej za moją namową. Nagle musiałem zdecydować, czy mam być ojcem, czy matką, czy może jednym i drugim. A może powinienem bardziej polegać na nich i wprowadzić model przyjacielski, w ramach którego każdy pomaga każdemu. Musiałem nauczyć się im ufać. Mówiłem zawsze: nie wracajcie ze szkoły do domu, jeśli nie ma tu żadnej z waszych ciotek. Inaczej zapraszaliby kolegów i
roznieśliby ten dom na kawałki. Czasem po powrocie do domu stwierdzałem, że z lodówki zniknęło
pięć jajek. Na początku nie chcieli się przyznawać i twierdzili, że nie wiedzą, co się z nimi stało.
Potem dopiero nagle któryś mówił, że faktycznie poczęstowali kolegów jajkami sadzonymi. Ogólnie
chłopcy byli grzeczni, ale i tak brakowało mi ich matki. Jej śmierć zupełnie mnie zaskoczyła.

Michael: Byliśmy okropni, okrutni nawet. A
on był, kurczę, niesamowity. I to przez cały ten czas bez kobiety u boku. Nie wyobrażam sobie tego.
Paul wiele zawdzięcza ojcu. Obaj wiele mu zawdzięczamy

Źródła: Grafika Google (zdjęcia), The Beatles - Jedyna autoryzowana biografia (Informacje, cytaty) 

Dzieciństwo Johna Lennona

John urodził się w pół do siódmej 9 października 1940 roku w Liverpoolu jako syn Freda i Julii. Nie pamięta jednak gdy mieszkał w domu z mamą, a ojcem na morzu, ponieważ był wtedy bardzo mały. Wychowywała go przez większość życia ciotka, siostra matki którą nazywał Mimi. Była bardzo surowa, ale kochała go ponad życie.Najgorszą karą jaką mogła zastosować to ignorowanie małego Johna, nienawidził tego. Mieszkał z nią i jej mężem Georgem na przedmieściach Liverpoolu przy Menlove Avenue. 

Dom Johna Lennona
Jim o pierwszym spotkaniu z Julią: To było cudowne spotkanie. Miałem na sobie jeden z moich nowych garniturów. Siedzieliśmy sobie z kumplem w parku Sefton. Uczył mnie, jak podrywać dziewczyny. Wcześniej zakupiłem już cygarniczkę i melonik, czując, że to może robić wrażenie. Była tam taka jedna panna, która wpadła nam w oko. Gdy przespacerowałem się obok niej, powiedziała: »Wyglądasz śmiesznie«, a ja na to: »A ty pięknie« i usiadłem przy niej. Wszystko było takie niewinne. Nie miałem wówczas pojęcia o tych sprawach. Powiedziała, że jeśli chcę siedzieć u jej boku, muszę zdjąć ten durny kapelusz. Więc zdjąłem. Wrzuciłem go do jeziora i od tej chwili aż po dziś dzień nie miałem kapelusza na głowie.

Mimi: Nigdy nie opowiadałam
Johnowi o jego rodzicach. Po prostu chciałam mu tego wszystkiego oszczędzić. Może
byłam nadopiekuńcza. Nie wiem. Chciałam tylko jego szczęścia. 

John był bardzo przywiązany z wujkiem Georgem. To właśnie od niego dostał swoją pierwszą harmonijkę. Małżonek Mimi bardzo rozpieszczał chłopca. Zabierał go na różne wyjścia, ale ciotka pozwalała na dwa w roku. 

Mimi: Wysłałabym go we wczesnym dzieciństwie na jakieś lekcje muzyki – mówi Mimi – na fortepian albo skrzypce, ale nie chciał. Nie interesowało go nic, co było związane z nauką. On chciał mieć wszystko od ręki, a nie tracić czas na naukę. Jedyna zachęta do pójścia w stronę muzyki, jaką John kiedykolwiek usłyszał, pochodziła od kierowcy autobusu z Liverpoolu do Edynburga. Co roku wysyłaliśmy go do mojej siostry i jego kuzynów w Edynburgu. Dostał akurat od George’a starą, używaną harmonijkę i grał na niej przez całą drogę, działając pewnie wszystkim na nerwy. Ale kierowcy autobusu bardzo przypadł do gustu. Gdy dotarli do Edynburga, powiedział Johnowi, że jak przyjdzie na dworzec na drugi dzień z samego rana, to dostanie zupełnie nową harmonijkę. Całą noc nie mógł zasnąć i bladym świtem już czekał na stacji. Co więcej, to była naprawdę dobra harmonijka. John mógł mieć wówczas dziesięć lat. Tak właśnie wyglądała ta pierwsza zachęta. Kierowca na pewno sam nie wiedział, co rozpętał

Mimi: Nierzadko znajdowałam liściki, które John wkładał George’owi pod
poduszkę. »Kochany wujku, wykąpiesz mnie dziś zamiast cioci?« albo »Kochany wujku, weźmiesz
mnie do kina?


Jako młody chłopiec uczęszczał do podstawówki Dovedale. John chciał sam chodzić do szkoły, ale nadopiekuńcza Mimi śledziła go z odległości dwudziestu metrów aby mieć pewność, że nic mu nie jest. 

Ulubione piosenki Johna:
- Let Him Go
- Let Him Tarry 
- Wee Wille Winkie 




Jak Mimi mówi, John śpiewał w kościelnym chórze oraz zawsze uczęszczał do szkółki niedzielnej. Sam okazywał zainteresowanie religią. W wieku 15 lat przystąpił do sakramentu bierzmowania. 

Jego najlepsi koledzy to Ivan Vaughan i Pete Shotton z którymi uczęszczał do szkoły podstawowej. Mimi zabraniała mu zadawać się z większością kolegów, ale ich obdarzała sympatią. 

John: Biłem się właściwie przez całą podstawówkę, a tych większych od siebie pokonywałem w wojnie psychologicznej. Straszyłem ich, mówiąc, że bez problemu dam im radę, a oni mi wierzyli. Chodziłem też z jednym kumplem kraść jabłka. Przemieszczaliśmy się razem po mieście na zderzakach tramwajów jeżdżących wzdłuż Penny Lane. Przemierzaliśmy tak kilometry, nie płacąc ani grosza. Srałem w gacie ze strachu na tych zderzakach. Byłem królem wśród moich rówieśników, bo w dzieciństwie nauczyłem się sprośnych kawałów od takiej jednej dziewczyny z sąsiedztwa. Moja banda zajmowała się też takimi rzeczami jak drobne kradzieże w sklepach czy ściąganie dziewczynom majtek. Gdy robiło się gorąco, ja w przeciwieństwie do pozostałych nigdy nie dawałem się złapać. Czasami się bałem, ale Mimi była jedynym opiekunem, który o niczym nie wiedział. Za to rodzice innych dzieciaków mnie nie znosili. Zabraniali im się ze mną kolegować, bo zawsze byłem pyskaty w obecności dorosłych. Większość nauczycieli też mnie nienawidziła. Z czasem przerzuciliśmy się z podkradania w sklepach bezużytecznych rzeczy jak cukierki na podbieranie fajek, w takich ilościach, żebyśmy jeszcze mogli je sprzedać. 

W 1952 John rozpoczął naukę w Quarry Bank High School, była to niewielka szkoła średnia niedaleko domu, co bardzo cieszyło Mimi. Dzięki temu, że John nie musiał dojeżdżać do miasta a Mimi mogła mieć na niego oko. Ivan Jako jedyny z bandy interesował się nauką, ale i tak po szkole spotykał się z Johnem i chłopakami.

John: Spojrzałem na setki nowych twarzy i pomyślałem: Chryste, trzeba się będzie bić z każdym z nich i to po tym, jak wreszcie pokonałem wszystkich w Dovedale. A było tam kilku niezłych osiłków. Pierwszą bójkę, w którą się wdałem, przegrałem. Straciłem panowanie nad sobą, gdy porządnie mnie zabolało. Nie żeby było w tym wszystkim za dużo walki. Najpierw trochę powrzeszczałem i poprzeklinałem, a potem dostałem w nos. Jak tylko pojawiała się krew, przestawaliśmy. Po tej bójce, gdy przypuszczałem, że ktoś może mieć silniejszy cios niż ja, sugerowałem zapasy. Byłem agresywny, bo chciałem być lubiany. Chciałem być przywódcą. To znacznie lepsze niż bycie jednym z wielu wyjętych spod sztancy. Chciałem, żeby wszyscy mnie słuchali i robili to, co im każę. Żeby śmiali się z moich dowcipów i pozwolili mi stać na czele. 

Pete: We dwójkę dużo łatwiej jest bronić własnego zdania. Zawsze jest ktoś, z kim można pośmiać się z własnej porażki. Właściwie to śmialiśmy się bez przerwy. Śmiejąc się, przebrnęliśmy przez całą szkołę. Było super.

John szybko sobie wyrobił negatywne opinie wśród nauczycieli ponieważ został przyłapany na posiadaniu sprośnych rysunków. Oprócz rysunków John czytał oraz pisał sprośne wiersze i chował je pod poduszką, gdy pewnego dnia Mimi znalazła jeden z nich. 

John: Znalazła go pod poduszką. Powiedziałem jej, że kolega zmusił mnie, żebym go dla niego przepisał, bo sam nie za dobrze włada długopisem. Oczywiście w rzeczywistości sam go napisałem. Czytałem wcześniej kilka takich wierszy. 

Pete: To musiało być jakoś na samym początku szkoły, gdy pierwszy raz wylądowaliśmy na dywaniku u dyrektora. Siedział za biurkiem, gdy weszliśmy. Rozstawił nas po swojej prawej i lewej stronie i krzyczał na nas w najlepsze, gdy nagle John zaczął smyrać go po włosach. Gość był prawie łysy, ale na czubku głowy zostało mu kilka pojedynczych kosmyków. Nie zorientował się, skąd pochodzi łaskotanie, i co chwilę podnosił rękę, by podrapać się po głowie, nie przerywając oczywiście swojej tyrady. To było straszne. Ja zgiąłem się wpół ze śmiechu, a John normalnie zsikał się w gacie. Poważnie. Siki zacięły spływać mu po nogach, bo miał na sobie szorty, stąd wniosek, że byliśmy jeszcze całkiem mali. W końcu na podłodze pojawiła się kałuża, a dyrektor rozejrzał się i pyta: »Co to? Co to?«

John: Tylko raz dostałem lanie od Mimi. Za to, że wziąłem jej
pieniądze z portfela. Zawsze podbierałem jej drobne na głupoty typu samochodziki, ale tego dnia
musiałem wziąć za dużo.

Pewnej niedzieli w czerwcu 1953 roku, gdy John miał 13 lat, wujek George zmarł na skutek wylewu. 

John: Świetnie się rozumieliśmy. Był dobry i
życzliwy

Mimi: To się wydarzyło nagle pewnej niedzieli. George nigdy nie
opuścił ani jednego dnia w pracy z powodu choroby. John bardzo go kochał, podczas naszych
sprzeczek George zawsze stawał po jego stronie. Często razem wychodzili. Czasem nawet im
zazdrościłam, że się razem tak dobrze bawią. Myślę, że śmierć George’a niezwykle wstrząsnęła Johnem, choć nigdy tego nie okazał. 

Jakiś czas później John zaczął interesować się matką. Informacja, że kilka kilometrów od domu Mimi zszokowała go. Julia urodziła swojemu mężowi dwie córki. Mieszkała w Allerton więc John razem z Pete i Ivanem odwiedzali ją często.  Jak Ivan mówi - To Julia zrobiła z Johna buntownika, powtarzała mu, że trzeba zawsze być sobą. Julia pokazała Johnowi swoje rock n' rollowe płyty w tym płyty Elvisa co zaowocowało jego miłością do tego wykonawcy. 

John: To Julia dała mi pierwszą kolorową koszulę. Zacząłem odwiedzać ją w nowym domu. Poznałem jej nowego faceta, ale nieszczególnie go polubiłem. Mówili na niego Nerwus, chociaż w sumie gość był w porządku. Zacząłem traktować Julię jak młodszą ciotkę albo starszą siostrę. Im byłem starszy, tym częściej kłóciłem się z Mimi. Często wprowadzałem się do Julii na cały weekend.

Po przebiegu tych zdarzeń John postanowił założyć własny zespół.

Źródła: Grafika Google (zdjęcia), The Beatles - jedyna autoryzowana biografia (informacje i cytaty)

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rubber Soul

Okładka Rubber Soul


01. Drive My Car
02. Norwegian Wood (This Bird Has Flown)
03. You Won't See Me
04. Nowhere Man
05. Think For Yourself
06. The Word
07. Michelle
08. What Goes On
09. Girl
10. I'm Looking Through You
11. In My Life
12. Wait
13. If I Needed Someone
14. Run For Your Life

"Jest to szósty album studyjny wydany 3 grudnia 1965 roku. Album nagrano w zaledwie 4 tygodnie, aby zdążyć z wydaniem przed Gwiazdką. Jej producentem był George Martin. Różnił się od poprzednich albumów tym, że sesje nagraniowe były zaplanowane na dany okres, a nie odbyte w pośpiechu, w trakcie czasu wolnego od koncertów lub kręcenia filmów. Rubber Soul odniósł sukces na polu komercyjnym, a po latach został okrzyknięty jako wielkie osiągnięcie artystyczne, zapoczątkowujące okres silnego rozwoju twórczości Beatlesów. Album w Wielkiej Brytanii utrzymywał się na listach przebojów przez 42 tygodnie, z czego aż 8 spędził na pierwszym miejscu. W USA płyta sprzedała się w liczbie 1,2 miliona egzemplarzy w ciągu 9 dni od wydania, a do dziś sprzedano aż 4 miliony kopii. Na tamtejszych listach przebojów album utrzymywał się przez 59 tygodni, a począwszy od 8 stycznia 1966, przez 6 tygodni był na pierwszym miejscu. "

1998 - Magazyn "Q" wydał listę największych albumów muzycznych wszech czasów w którym na Rubber Soul znalazł się na 40 miejscu. 

2000 - Powyższe pismo umieściło albym na 21 miejscu wśród największych albumów w historii brytyjskiej muzyki.

2001 - Płyta znalazła się na szóstym miejscu w plebiscycie telewizji VH1 na największe płyty wszech czasów.

2003 - W tej samej liście co powyżej, lecz wydanej przez magazyn Rolling Stone album znalazł się na 5 miejscu. (500 największych albumów wszech czasów)

Amerykańska wersja albumu

Rubber Soul miał swoją odmienną wersję, którą wydali na rynek amerykański. Okładką różnił się tylko kolorystycznie od brytyjskiej wersji. Z listy usunięto aż cztery utwory:

"Drive My Car"
- "Nowhere Man"
- "If I Needed Someone" 
- "What Goes On"

Oraz dodali do niego:

- "I've Just Seen a Face" 
- "It's Only Love"


Okładka wersji amerykańskiej 

Paul is Dead 

Pewnie każdy fan słyszał o teorii Paul is Dead. "Dowodem" na to, że Paul nie żyje jest perspektywa zdjęcia okładki albumu - człowieka spoczywającego w grobie. Na dodatek napis Rubber Soul jest w kształcie odwróconego serca co rzekomo symbolizuje śmierć. Całe zdjęcie jest rozmyte aby nie można było rozpoznać sobowtóra... Moim zdaniem powyższe dowody są bardzo naciągane i bezsensowne, ale jak to Paul powiedział "Uważam, że wszystko można dowolnie interpretować..." 


źródła: Wikipedia, grafika Google

czwartek, 27 marca 2014

She Came In Through The Bathroom Window

Utwór znajduje się na płycie Abbey Road i został napisany przez Paula McCartneya w 1969 roku. Inspiracją do napisania tej piosenki był włam przez fankę do domu Paula. Dziewczyna weszła przez okno w łazience - stąd nazwa "...The Bathroom Window". Zamek w oknie był zepsuty, Paul używał srebrnej łyżki jako blokady. Gdy wszedł do domu zastał fankę siedzącą na jego kanapie w salonie. Z początku krzyczał na nią grożąc policją, ale potem zmiękł - bo jak sam mówił - zawsze był czuły na kobiece łzy i zrobiło mu się głupio, że na nią nakrzyczał. W ramach przeprosin zrobił dla niej drinka i kanapki, ponieważ spędziła wiele godzin czekając na idola.