wtorek, 15 kwietnia 2014

Dzieciństwo Johna Lennona

John urodził się w pół do siódmej 9 października 1940 roku w Liverpoolu jako syn Freda i Julii. Nie pamięta jednak gdy mieszkał w domu z mamą, a ojcem na morzu, ponieważ był wtedy bardzo mały. Wychowywała go przez większość życia ciotka, siostra matki którą nazywał Mimi. Była bardzo surowa, ale kochała go ponad życie.Najgorszą karą jaką mogła zastosować to ignorowanie małego Johna, nienawidził tego. Mieszkał z nią i jej mężem Georgem na przedmieściach Liverpoolu przy Menlove Avenue. 

Dom Johna Lennona
Jim o pierwszym spotkaniu z Julią: To było cudowne spotkanie. Miałem na sobie jeden z moich nowych garniturów. Siedzieliśmy sobie z kumplem w parku Sefton. Uczył mnie, jak podrywać dziewczyny. Wcześniej zakupiłem już cygarniczkę i melonik, czując, że to może robić wrażenie. Była tam taka jedna panna, która wpadła nam w oko. Gdy przespacerowałem się obok niej, powiedziała: »Wyglądasz śmiesznie«, a ja na to: »A ty pięknie« i usiadłem przy niej. Wszystko było takie niewinne. Nie miałem wówczas pojęcia o tych sprawach. Powiedziała, że jeśli chcę siedzieć u jej boku, muszę zdjąć ten durny kapelusz. Więc zdjąłem. Wrzuciłem go do jeziora i od tej chwili aż po dziś dzień nie miałem kapelusza na głowie.

Mimi: Nigdy nie opowiadałam
Johnowi o jego rodzicach. Po prostu chciałam mu tego wszystkiego oszczędzić. Może
byłam nadopiekuńcza. Nie wiem. Chciałam tylko jego szczęścia. 

John był bardzo przywiązany z wujkiem Georgem. To właśnie od niego dostał swoją pierwszą harmonijkę. Małżonek Mimi bardzo rozpieszczał chłopca. Zabierał go na różne wyjścia, ale ciotka pozwalała na dwa w roku. 

Mimi: Wysłałabym go we wczesnym dzieciństwie na jakieś lekcje muzyki – mówi Mimi – na fortepian albo skrzypce, ale nie chciał. Nie interesowało go nic, co było związane z nauką. On chciał mieć wszystko od ręki, a nie tracić czas na naukę. Jedyna zachęta do pójścia w stronę muzyki, jaką John kiedykolwiek usłyszał, pochodziła od kierowcy autobusu z Liverpoolu do Edynburga. Co roku wysyłaliśmy go do mojej siostry i jego kuzynów w Edynburgu. Dostał akurat od George’a starą, używaną harmonijkę i grał na niej przez całą drogę, działając pewnie wszystkim na nerwy. Ale kierowcy autobusu bardzo przypadł do gustu. Gdy dotarli do Edynburga, powiedział Johnowi, że jak przyjdzie na dworzec na drugi dzień z samego rana, to dostanie zupełnie nową harmonijkę. Całą noc nie mógł zasnąć i bladym świtem już czekał na stacji. Co więcej, to była naprawdę dobra harmonijka. John mógł mieć wówczas dziesięć lat. Tak właśnie wyglądała ta pierwsza zachęta. Kierowca na pewno sam nie wiedział, co rozpętał

Mimi: Nierzadko znajdowałam liściki, które John wkładał George’owi pod
poduszkę. »Kochany wujku, wykąpiesz mnie dziś zamiast cioci?« albo »Kochany wujku, weźmiesz
mnie do kina?


Jako młody chłopiec uczęszczał do podstawówki Dovedale. John chciał sam chodzić do szkoły, ale nadopiekuńcza Mimi śledziła go z odległości dwudziestu metrów aby mieć pewność, że nic mu nie jest. 

Ulubione piosenki Johna:
- Let Him Go
- Let Him Tarry 
- Wee Wille Winkie 




Jak Mimi mówi, John śpiewał w kościelnym chórze oraz zawsze uczęszczał do szkółki niedzielnej. Sam okazywał zainteresowanie religią. W wieku 15 lat przystąpił do sakramentu bierzmowania. 

Jego najlepsi koledzy to Ivan Vaughan i Pete Shotton z którymi uczęszczał do szkoły podstawowej. Mimi zabraniała mu zadawać się z większością kolegów, ale ich obdarzała sympatią. 

John: Biłem się właściwie przez całą podstawówkę, a tych większych od siebie pokonywałem w wojnie psychologicznej. Straszyłem ich, mówiąc, że bez problemu dam im radę, a oni mi wierzyli. Chodziłem też z jednym kumplem kraść jabłka. Przemieszczaliśmy się razem po mieście na zderzakach tramwajów jeżdżących wzdłuż Penny Lane. Przemierzaliśmy tak kilometry, nie płacąc ani grosza. Srałem w gacie ze strachu na tych zderzakach. Byłem królem wśród moich rówieśników, bo w dzieciństwie nauczyłem się sprośnych kawałów od takiej jednej dziewczyny z sąsiedztwa. Moja banda zajmowała się też takimi rzeczami jak drobne kradzieże w sklepach czy ściąganie dziewczynom majtek. Gdy robiło się gorąco, ja w przeciwieństwie do pozostałych nigdy nie dawałem się złapać. Czasami się bałem, ale Mimi była jedynym opiekunem, który o niczym nie wiedział. Za to rodzice innych dzieciaków mnie nie znosili. Zabraniali im się ze mną kolegować, bo zawsze byłem pyskaty w obecności dorosłych. Większość nauczycieli też mnie nienawidziła. Z czasem przerzuciliśmy się z podkradania w sklepach bezużytecznych rzeczy jak cukierki na podbieranie fajek, w takich ilościach, żebyśmy jeszcze mogli je sprzedać. 

W 1952 John rozpoczął naukę w Quarry Bank High School, była to niewielka szkoła średnia niedaleko domu, co bardzo cieszyło Mimi. Dzięki temu, że John nie musiał dojeżdżać do miasta a Mimi mogła mieć na niego oko. Ivan Jako jedyny z bandy interesował się nauką, ale i tak po szkole spotykał się z Johnem i chłopakami.

John: Spojrzałem na setki nowych twarzy i pomyślałem: Chryste, trzeba się będzie bić z każdym z nich i to po tym, jak wreszcie pokonałem wszystkich w Dovedale. A było tam kilku niezłych osiłków. Pierwszą bójkę, w którą się wdałem, przegrałem. Straciłem panowanie nad sobą, gdy porządnie mnie zabolało. Nie żeby było w tym wszystkim za dużo walki. Najpierw trochę powrzeszczałem i poprzeklinałem, a potem dostałem w nos. Jak tylko pojawiała się krew, przestawaliśmy. Po tej bójce, gdy przypuszczałem, że ktoś może mieć silniejszy cios niż ja, sugerowałem zapasy. Byłem agresywny, bo chciałem być lubiany. Chciałem być przywódcą. To znacznie lepsze niż bycie jednym z wielu wyjętych spod sztancy. Chciałem, żeby wszyscy mnie słuchali i robili to, co im każę. Żeby śmiali się z moich dowcipów i pozwolili mi stać na czele. 

Pete: We dwójkę dużo łatwiej jest bronić własnego zdania. Zawsze jest ktoś, z kim można pośmiać się z własnej porażki. Właściwie to śmialiśmy się bez przerwy. Śmiejąc się, przebrnęliśmy przez całą szkołę. Było super.

John szybko sobie wyrobił negatywne opinie wśród nauczycieli ponieważ został przyłapany na posiadaniu sprośnych rysunków. Oprócz rysunków John czytał oraz pisał sprośne wiersze i chował je pod poduszką, gdy pewnego dnia Mimi znalazła jeden z nich. 

John: Znalazła go pod poduszką. Powiedziałem jej, że kolega zmusił mnie, żebym go dla niego przepisał, bo sam nie za dobrze włada długopisem. Oczywiście w rzeczywistości sam go napisałem. Czytałem wcześniej kilka takich wierszy. 

Pete: To musiało być jakoś na samym początku szkoły, gdy pierwszy raz wylądowaliśmy na dywaniku u dyrektora. Siedział za biurkiem, gdy weszliśmy. Rozstawił nas po swojej prawej i lewej stronie i krzyczał na nas w najlepsze, gdy nagle John zaczął smyrać go po włosach. Gość był prawie łysy, ale na czubku głowy zostało mu kilka pojedynczych kosmyków. Nie zorientował się, skąd pochodzi łaskotanie, i co chwilę podnosił rękę, by podrapać się po głowie, nie przerywając oczywiście swojej tyrady. To było straszne. Ja zgiąłem się wpół ze śmiechu, a John normalnie zsikał się w gacie. Poważnie. Siki zacięły spływać mu po nogach, bo miał na sobie szorty, stąd wniosek, że byliśmy jeszcze całkiem mali. W końcu na podłodze pojawiła się kałuża, a dyrektor rozejrzał się i pyta: »Co to? Co to?«

John: Tylko raz dostałem lanie od Mimi. Za to, że wziąłem jej
pieniądze z portfela. Zawsze podbierałem jej drobne na głupoty typu samochodziki, ale tego dnia
musiałem wziąć za dużo.

Pewnej niedzieli w czerwcu 1953 roku, gdy John miał 13 lat, wujek George zmarł na skutek wylewu. 

John: Świetnie się rozumieliśmy. Był dobry i
życzliwy

Mimi: To się wydarzyło nagle pewnej niedzieli. George nigdy nie
opuścił ani jednego dnia w pracy z powodu choroby. John bardzo go kochał, podczas naszych
sprzeczek George zawsze stawał po jego stronie. Często razem wychodzili. Czasem nawet im
zazdrościłam, że się razem tak dobrze bawią. Myślę, że śmierć George’a niezwykle wstrząsnęła Johnem, choć nigdy tego nie okazał. 

Jakiś czas później John zaczął interesować się matką. Informacja, że kilka kilometrów od domu Mimi zszokowała go. Julia urodziła swojemu mężowi dwie córki. Mieszkała w Allerton więc John razem z Pete i Ivanem odwiedzali ją często.  Jak Ivan mówi - To Julia zrobiła z Johna buntownika, powtarzała mu, że trzeba zawsze być sobą. Julia pokazała Johnowi swoje rock n' rollowe płyty w tym płyty Elvisa co zaowocowało jego miłością do tego wykonawcy. 

John: To Julia dała mi pierwszą kolorową koszulę. Zacząłem odwiedzać ją w nowym domu. Poznałem jej nowego faceta, ale nieszczególnie go polubiłem. Mówili na niego Nerwus, chociaż w sumie gość był w porządku. Zacząłem traktować Julię jak młodszą ciotkę albo starszą siostrę. Im byłem starszy, tym częściej kłóciłem się z Mimi. Często wprowadzałem się do Julii na cały weekend.

Po przebiegu tych zdarzeń John postanowił założyć własny zespół.

Źródła: Grafika Google (zdjęcia), The Beatles - jedyna autoryzowana biografia (informacje i cytaty)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz